sobota, 18 maja 2013

2. ,,Przyjdziesz"



   Taemin powoli odzyskiwał przytomność. Pierwsze co poczuł to ciepło kołdry i miękkość poduszki pod jego głową. Usłyszał czyjś żałosny szloch i cichy głos Jonghunga mówiący „Zobaczysz nic mu nie będzie”. Po otwarciu oczu zobaczył swojego brata siedzącego przy jego łóżku szpitalnym i obejmującego Key, który bezceremonialnie wypłakiwał sobie oczy na jego koszulkę.
-Nie chcę wam przerywać, ale ja żyję - powiedział Tae nieco zachrypniętym głosem. Para słysząc to, natychmiast od siebie odskoczyła, jakby ich na czymś przyłapał.  Pochylili się nad nim ze szczęśliwymi uśmiechami.
-Dzięki bogu! Już myślałam że straciłem syna - powiedział zapłakany Key.
-Lee Taminie, co wskoczyło do tego twojego mózgu, aby mnie szukać w pożarze?!- jego brat zapewne planował brzmieć surowo, ale nie najlepiej mu to wyszło z szerokim uśmiechem na twarzy i łezką ukradkiem kręcącą się w oku.
-Mleko bananowe.
-Wskoczyło ci do mózgu mleko bananowe? Masz omamy, może się jeszcze prześpij.- powiedział żartobliwie, mierzwiąc delikatnie włosy bratu.
-Nie, pappo! Mam ochotę na mleko bananowe, idź mi je kupić. Proszę - dodał ze słodkim uśmiechem.
-Mój drogi, jeśli myślisz, że dzięki temu, że cudem uniknąłeś śmierci będę spełniał wszystkie twoje zachcianki to się grubo mylisz. – powiedział przy okazji wstając i wyciągając pieniądze z płaszcza.
- Tylko ten jeden raz –powiedział Jjong wychodząc.
-Jasne Hyung.
Gdy za Jonghungiem zamknęły się drzwi Taemin natychmiast zwrócił się do Key jakby tylko na to czekał.
- Co to miało być?- powiedział sugestywnie - Czyżbyś w końcu zbliżył się do mojego brata?
- Nie! No coś ty- powiedział czerwieniąc się- Po prostu… no wiesz co mówią. Tragedia zbliża ludzi.
-Czyli co? Mam częściej się wystawiać na śmiertelne niebezpieczeństwo?- zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Ja się nie zamkniesz, to sam cię wystawie na to niebezpieczeństwo. A swoją drogą pamiętasz cokolwiek z pożaru?
-Bardzo sprytna zmiana tematu Bumie, ale ostatnie co pamiętam to jak się osuwałem na ziemię w korytarzu. Jak się tu znalazłem?
Starszy przez chwilę patrzył się na niego z wyrazem twarzy, który Taemin nazywa „myślącą miną”, a potem powiedział:
-Minho cię przyniósł- w tym momencie głowę młodszego chłopaka przeszył ostry ból, który jednak natychmiast ustąpił.
-Hej. co ci Mini?
-Yym, chyba po prostu pożar nie sprzyja zdrowiu.
-No to dokonałeś odkrycia młody, pani z biologii byłaby dumna. Dobra lepiej idź spać, ja poszukam Jonghunga.
-Tylko nie róbcie niczego nieprzyzwoitego- krzyknął Taemin za wychodzącym  przyjacielem i wkrótce zasnął.



   Taemina obudził cichy szelest. Powoli uniósł powieki i natychmiast cofnął się przerażony. Na końcu jego szpitalnego łółka siedziała Suli. Ale coś w jej pozie było nie tak. Kucała z nienaturalnie wysuniętą do przodu szyją. Gdy zobaczyła, że się obudził, przekręciła głowę na bok o prawie dziewięćdziesiąt stopni, zupełnie nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Co ..co ty robisz? - z pozoru Suli nie zareagowała. Wciąż patrzyła na niego szklistymi oczami, ale mógłby przysiąc, że syknęła. Sytuacja zupełnie przypominała scenę jak z horroru. Szara sala w szpitalu oświetlona wyłącznie niewyraźnym paskami  światła przedzierającego się przez zasłonięte żaluzje i młoda dziewczyna siedząca bez ruchu w nieludzkiej pozie z długimi ciemnymi włosami przylegającymi do czaszki.
I nagle na jej twarzy wykwitł uśmiech, jednak nie przypominało to w żaden sposób słodkiego uśmiechu Monalisy. Był to psychodeliczny grymas Jokera, który nie sięgał czarnych oczu.
- Zapraszam cię na moją i Minho imprezę w jego domu - powiedziała w pełni spokojnym, brzmiącym tak samo jak zwykle tonem, który groteskowo kontrastował z jej pozą. - Przyjdziesz.
Taemin kiwnął głową, nie będąc w stanie wydobyć z siebie głosu. Z resztą, nie był nawet pewien czy to było pytanie. Nagle, z cichym szelestem, Suli wybiegła z pokoju. Chłopak siedział nieruchomo, zszokowany.
Co to było? Gdyby nie to, że nigdy wcześniej nie miał problemów z umysłem, to uznałby że oszalał. Ale widział wszystko bardzo wyraźnie. Specjalnie uszczypnął się z całej siły. Bolało. Czyli nie to sen.
Chłopak wzdrygnął się. Najgorsze w całej tej sytuacji było to, że Taemin mógłby przysiąc, że Suli wcale nie wybiegła stamtąd na dwóch nogach, tylko uciekła niczym jaszczurka. Czołgając się , nadzwyczaj szybko z nienaturalnie powykręcanymi stawami.


A tym razem słowo o de mnie na koniec. Ho ho jaka ja nieprzewidywalna. XP Wybaczcie, że tak krótko przysięgam, że kolejne będą dłuższe. I oczywiście dziękuję, wy wiecie komu za ona wie co. XD

3 komentarze:

  1. BŁAGAM ZRÓB COŚ Z SULLI ;-; Wiesz jak za nią nie przepadam ;-; Nie no dobra XD To twoje opko nie będę się wtrącać :P Nie będę pisała tego co chcę bo ty to wiesz XD Tak przy okazji powiem, że napisałam nowe ff XD Wpadnij jak będziesz chciała ;) Ale ja jestem okropna! Taką reklamę se robię XD No dobra już koniec :P
    Kocham cię smrodzie <3


    A tak chciałam jeszcze zapytać... Jak idą prace nad moim mężem? ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tę historię :3 i JongKey oczywiście <3 kwestia "przyjedziesz." już stała się ponadczasowa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się to, że potrafisz przedstawić tak dużo w małej (w moim mniemaniu) ilości słów. Ja to już bym poszerzyła to o pełno opisów xd
    ~Czekam na więcej,

    OdpowiedzUsuń