Obudziło mnie
światła dnia i zapach jajecznicy. Otworzyłam oczy będąc przekonana, że zobaczę
babcię krzątającą się przy kuchni. Niestety to niebyła ona, za to ktoś znacznie
bardziej upierdliwy niż dziewięćdziesięcio letnia pani z alzheimerem i muszę to
przyznać lepiej się prezentujący.
-Co ty do diabła
robisz- spytałam się przecierając oczy.
-Jajecznice
naturalnie. Nie widać?
-No taaa, ale te
jajka...
-Z pobliskiego
sklepu.- Z pobliskiego sklepu!!! Pobliski sklep jest oddalony o pięć
kilometrów. – Zanim zadasz kolejne pytanie. To pożyczyłem twój rower.
Powiedział i machną ręką, drugą nie przestając mieszać jajecznicy, w stronę
składaka niedbale wepchniętego w niewielką szczelinę za szafę. Siedziałam przez
chwilę z zablokowanym umysłem. A potem zauważyłam dwie ważne rzeczy.
-Czapka! Pieniądze!-
Wydarłam się podnosząc natychmiast na proste nogi i zapominając o mojej
wstydliwej piżamce (nie to nie tak, że ta piżamka była wstydliwa, jej raczej
było wszystko jedno). GD odwrócił się w moją stronę i popatrzył na mnie jak na
chorą psychicznie, albo jak na różowego aligatora ubranego w strój króliczka
playboya. Ujmując prościej niezbyt przychylnie.
- Pieniądze na
jajka skąd je masz?-Powiedziałam starając się brzmieć maksymalnie spokojnie.
Chłopak się roześmiał.
- Spokojnie to
moje.
-W porządku.-Odparłam
jeszcze spokojnie, a potem przestałam próbować zahamować moją furię. I wypuściłam
jej smycz jak Hades wypuszcza Cerbera na niegodne dusze. – To jest moja
czapka!! Moja ulubiona czapka!! Babcia mi ją zrobiła!! A ty, co??.... TY
NASZYŁEŚ NA NIĄ ĆWIEKI. – Wydarłam się. On miał na głowie moją ukochaną
czerwoną czapkę- worek. Dostałam ją pod choinkę od babci, a on tak bezczelnie,
bez pytania ja zbezcześcił! GD chyba sobie uświadomił swój błąd, bo nieco
zbladł. Zdjął czapkę z głowy i położył ja na stoliku potem z otwartymi szeroko
rękami i dłońmi rozłożonymi w pierwotnym geście ,,O widzisz nie mam kałacha w
dłoni. Nic ci nie zrobię”, zaczął powoli do mnie podchodzić. Mówiąc uspokajającym głosem , tak jak się
przemawia do nerwowych zwierząt.
- Przepraszam cię
Amare. Nie wiedziałem, że tyle dla ciebie znaczy. Wybacz nigdy więcej nie tknę
twoich rzeczy. – Ciągle do mnie podchodził, niebezpiecznie zmniejszając
odległość między nami. A ja stałam tam i dyszałam rozeźlona i nie mogłam się ruszyć.
Pewnie mnie nie zahipnotyzował wiewiór jeden. I zapewne tylko, dlatego nie
zareagowałam i nie dałam mu w mordę, gdy chwycił mnie za rękę i zaczął
prowadzić w stronę stołu. – Widzisz zrobiłem ci śniadanie. Choć, spokojnie,
śniadanie jest bardzo smaczne. Polubisz je.- Ciągle tak do mnie przemawiał i
hipnotyzował tym swoim głosikiem. Zupełnie jak gruby koleś z fujarką
hipnotyzuje kobry. Odsunął prze de mną krzesło. I usadził delikatnie trzymając
mnie za ramiona. Oczywiście, gdy przenosił rękę z mojej dłoni na ramię to musiał
koniecznie to zrobić tak, a by przy okazji przejechać po nagiej skórze i
wywołać u mnie dreszcze. To jest uwodzenie! Uwodzenie niewinnej kobiety zamkniętej
w camparze na skraju lasu. Ale jakoś tak wyszło, że nie zaczęłam zwiewać z
wrzaskiem. To, dlatego, że ta jajecznica tak dobrze pachniała.( Się łudzi
dziewczyna).
No więc, czytam, czytam... a tu nagle bum, koniec ;____; Szkoda, że to tylko połowa. Jednak lubię to uczucie pomiędzy dodaniem jednego, a drugiego posta.
OdpowiedzUsuńGD zabawił się w uwodziciela? Heh, dziewczyna się temu poddała, coś czuję, że tego pożałuje. XD Biedna musiała siedzieć przy nim w tej piżamce... Wole nie wiedzieć co on tam sobie wyobrażał XD
Czekam na kontynuację ^^
Hwaiting!
GD to kurcze calkiem dobry uwodziciel... A Amare to zaraz chyba wściku dupy dostanie xd Inna sprawa to spac w jednym pomieszczeniu z zaje.iscie przystojnym azjatą i tego nie wykorzystac -.-
OdpowiedzUsuń